Pokochaj skórę, w której się znajdujesz – to hasło, które od jakiegoś czasu zalewa wszystkie portale społecznościowe, w szczególności Instagrama. Są osoby (i jest to całkiem spora grupa osób), które uważają, że ruch body positive promuje niezdrowy styl życia i zachęca do otyłości. Jednak istota ciałopozytywności jest tak naprawdę zgoła inna.
Skąd się to wszystko wzięło?
Pozytywne nastawienie do ciała ma swoje korzenie tak naprawdę w ruchu akceptacji tkanki tłuszczowej, który powstał na przełomie lat 60-tych i 70-tych XX wieku. Skupiał się on na zakończeniu kultury wstydu nad własnym ciałem i na zaprzestaniu dyskryminacji ludzi ze względu na ich rozmiar lub masę ciała. W 1969 roku zostało założone National Association to Advance Fat Acceptance, które po dzień dzisiejszy kieruje swoją uwagę nad zmianą sposobu, w jaki ludzie mówią o wadze.
Jednak droga do samego body positive była długa i o ciałopozytywności pierwszy raz usłyszeliśmy dopiero w 1996 roku, kiedy to psychoterapeuta i osoba, która przeszła przez trudne leczenie zaburzeń odżywiania, postanowili założyć stronę internetową thebodypositive.org. Na witrynie znaleźć można całą masę materiałów edukacyjnych, które zostały zaprojektowane tak aby pomóc ludziom poczuć się dobrze ze swoim ciałem.
Ruch, który znamy w obecnej formie zaczął pojawiać się około 2012 roku i początkowo skupiał się jedynie na kwestionowaniu nierealistycznych standardów kobiecego piękna, które wszyscy tak doskonale znamy z pierwszych stron gazet i z komercyjnych reklam. Stopniowo, ze wzrostem popularności ruchu, jego hasło zaczęło przesuwać się w kierunku przesłania mówiącego, że wszystkie ciała są piękne.
Analizując drogę do powstania ruchu body positive można wysunąć pewien wniosek. Chociaż ciałopozytywność na przestrzeni lat ewoluowała, jej głównym założeniem od początku było uświadomienie społeczeństwa, że nie powinno ono ulegać narzucanym przez media „standardom” piękna. Niezależnie od tego jak wyglądasz – jesteś w porządku taki jaki jesteś i nikt nie ma prawa tego podważać.
Niestety, nawet takim dobrym inicjatywom jak ruch body positive zaczynają towarzyszyć radykalne postawy. W internecie pojawiła się rosnąca grupa osób, które rzekomo są “ciałopozytywne”. Rzekomo, bo nie odpowiada im, że ktoś dba o swoje ciało, ćwiczy, stosuje dietę albo nakłada na twarz makijaż. No bo jak to? Albo akceptujesz się DOKŁADNIE takim jakim stworzyła Cię matka natura, albo nie możesz mówić, że jesteś człowiekiem ciałopozytywnym. A przecież nie o to w tym wszystkim chodzi…
Po co ta cała ciałopozytywność?
Jednym z głównych celów pozytywnego nastawienia do ciała jest zajęcie się problemem wpływu sposobu w jaki sami siebie postrzegamy na nasze zdrowie psychiczne. Różnego rodzaju badania naukowe wyraźnie podkreślają, że posiadanie niskiej samooceny i negatywnego obrazu swojego ciała wiąże się ze zwiększonym ryzykiem niektórych chorób psychicznych, głównie depresji i zaburzeń odżywiania.
Niezwykle istotny jest fakt, że kształtowanie obrazu ciała rozpoczyna się już we wczesnym okresie życia. Niestety, nawet małe dzieci mogą cierpieć z powodu niezadowolenia ze swojego wyglądu. Wyniki raportu opublikowanego przez Common Sense Media wykazały, że aż 25% dzieci w wieku 7 lat próbowało odchudzania się w różnej formie.[1] Jak to rozumieć? Dzieci chłoną to, co je otacza. Jeśli małe dzieci opatrzą się z nierealistycznie wyglądającymi księżniczkami, lalkami i postaciami z bajek, dochodzą do wniosków, że to jak wyglądają jest niewystarczająco dobre. Na szczęście otaczający nas (i dzieci) świat się zmienia. To, co kiedyś było zupełnie nie do pomyślenia, dziś staje się coraz powszechniejsze. Dzięki temu bohaterowie bajek i zabawki coraz częściej przyjmują różne formy, często miewają niedoskonałości i pokazują dzieciom, że w każdym człowieku, niezależnie od tego jak wygląda, tkwi piękno.
Co warto wyciągnąć z ciałopozytywności?
Każdy dzień przypomina nam, że w gruncie rzeczy niczyje ciało nie jest wystarczająco dobre. Może to być na przykład wiadomość od Twojej przyjaciółki, która mówi wprost, że nienawidzi swoich włosów albo narzeka na to, że od słońca na jej nosie pojawiają się (okropne) piegi. Może to być też nowa reklama kosmetyku, gdzie modelka została wyfotoszopowana do granic możliwości albo interentowa “beauty guru”, która tłumaczy Ci, że nie możesz mieć zbyt wyskubanych brwi bo w tym momencie na topie są te super gęste.
W jaki więc sposób powinniśmy rozumieć ciałopozytywność? Przede wszystkim jako akceptację siebie (i innych!). Każdy jest w porządku taki jaki jest. Nie musisz być mierzony według jakichkolwiek standardów, nie musisz porównywać się z kimkolwiek innym. Możesz ze sobą robić wszystko to, na co masz ochotę – stroić się, uprawiać sport, stosować dietę a nawet sięgać po zabiegi medycyny estetycznej. Na szczęście ruch body positive powoli zmienia otaczającą nas rzeczywistość. W wielu kampaniach reklamowych coraz częściej spotykamy kobiety z krwi i kości – z cellulitem, o pełniejszych kształtach, z rozszerzonymi porami na twarzy.
Body positive daje nam do zrozumienia, że nie musimy usilnie walczyć o figurę Anji Rubik. Ale równocześnie nie daje też przyzwolenia na otyłość (jak dobrze wiemy jest ona chorobą), która ma ogromny wpływ na nasze zdrowie. Pokazywanie uśmiechniętej osoby w większym rozmiarze, wcale nie jest tożsame z promowaniem niezdrowego stylu życia. Istnieje cała masa osób, które akceptują swoje nadprogramowe kilogramy ale nieustannie starają się zmieniać swój styl życia na zdrowszy i bardziej aktywny. I w przypadku ciałopozytywności jest to pewnego rodzaju złoty środek. Akceptuję to, że mam nadprogramowe kilogramy ale nie pozwalam sobie na skrajne zaniedbanie i wyniszczenie organizmu chorobami. Nie uważam siebie za osobę gorszą ze względu na nadwagę ale równocześnie nie przestaję walczyć o powrót do formy.
W ruchu body positive chodzi tak naprawdę o akceptację KAŻDEGO jednego modelu ciała, nieulegania stereotypom i nie osądzaniu. Po prostu nie każda kobieta z utlenionymi włosami jest pustą lalką, nie każda osoba otyła jest żarłokiem i nie każda osoba posiadające tatuaże jest kryminalistą. Ciałopozytywność nigdy nie dawała do zrozumienia, że możesz mieć skrajną nadwagę i nic z tym nie robić. Nie dawała też do zrozumienia, że jeśli jesteś niezdrowo wychudzony możesz być w jakiś sposób lepszy, bo bardziej wpisujesz się w ogólnie przyjęte standardy. I właśnie to, jako społeczeństwo, powinniśmy wziąć najbardziej do siebie.
[1] https://www.commonsensemedia.org/research/children-teens-media-and-body-image
Dodaj komentarz